Następnego dnia po nauce technik aplikacji spotkałyśmy się na kursie pikowania z wolnej ręki. Marzenka naszykowała nam ryzę papieru do kopiarek oraz stos kanapek do pikowania. Najpierw uczyłyśmy się rysować wzór, który później pikowałyśmy. To znakomita metoda, bo jak wypikować wzór, którego nie umiemy narysować? Po tym jak wydawało nam się, że już umiemy rysować, rozpoczęłyśmy 'rysowanie' maszyną. Początki były trudne, ale po jakimś czasie zaczęłyśmy odnajdować na tkaninie wzory, które chciałyśmy osiągnąć. Do perfekcji jeszcze daleko, ale to przecież praktyka czyni mistrza.
A tu kilka fotek z kursu:
A tu moje pikowanki:
Po powrocie do domu zaczęłam rysować, rysować, rysować...
Mam już kilkadziesiąt takich rysunków. Jak uporam się z najbliższymi zobowiązaniami to zacznę pikować . Zamierzam przygotować sobie sampler ze wzorami pikowania, ale to długo potrwa, bo każdy wzór będę musiała wielokrotnie przećwiczyć. Pociesza mnie fakt, że to mi się coraz bardziej podoba.
Dziękuję wszystkim osobom, które zechciały zajrzeć do mojego bloga.
Jeśli chcecie podzielić się uwagami, to miło mi będzie zobaczyć to w
komentarzach.
Pozdrawiam serdecznie :)
ćwiczenia czynia mistrza, mam nadzieję,że jak juz opanujesz tą sztukę to będziemy podziwiać wszystko,co wyjdzie z twojej reki.Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPikowanie to coś, co jeszcze mi słabo wychodzi... Super ten kurs, świetny pomysł z rysowaniem wzorów na papierze... muszę poćwiczyć... skoro innym się udało, to czemu nie mnie?
OdpowiedzUsuń